Jesień idzie... nie ma na to rady.
I zapewne stąd te deszczowe klimaty.
W ogóle w outdoorach łzawo się zrobiło. Nie dość, że niewiele przy nich dłubałem, to jeszcze pojawiły się straty. Z różnych powodów, a właściwie z dwóch powodów.
Powody dwa.
W indoorach za to sielanka. Ale to w następnym poście.
Ficus microcarpa (dawniej retusa) -
ulubieniec mojej żony
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz