niedziela, 29 października 2017

Koniec sezonu 2017

Jesień idzie...  nie ma na to rady.


 I zapewne stąd te deszczowe klimaty.
     W ogóle w outdoorach łzawo się zrobiło. Nie dość, że niewiele przy nich dłubałem, to jeszcze pojawiły się straty. Z różnych powodów, a właściwie z dwóch powodów.

Powody dwa.

W indoorach za to sielanka. Ale to w następnym poście.

Ficus microcarpa (dawniej retusa) -
ulubieniec mojej żony


środa, 23 marca 2016

Początek sezonu 2016

    Od Nowego Roku już trochę czasu upłynęło i dopiero teraz pierwszy post. Nie znaczy to, że nic się przez ten czas nie działo. Co prawda outdoor'y jeszcze zakopcowane w gruncie, ale lada moment wrócą na letnie stanowiska.  Za to indoorki cieszą świeżą zielenią. Po korektach w układzie konarów czas na zapuszczanie. Dwa benki w zasadzie osiągnęły formę ostateczną, chociaż obydwa po usunięciu niewłaściwie wyrastających konarów tylnych (będą dwa nowe benki, na razie ukorzeniają się quasihydroponicznie), muszą te konary urosnąć. Na szczęście już rosną.
 
Benki dwa
     Nieco więcej zachodu wymagają retusy. Mam nadzieję, że na koniec tego sezonu dorównają benkom.
 
 
 
Retusy
     Clou sezonu to jednak drzewka outdoor. Będzie trochę stolarki przy martwym, parę przesiadek do nowych pojemników. Zapewne tez coś pozyskam z natury. Obym tylko, w obliczu innych zadań, nie popadł w niedoczas.  

sobota, 5 września 2015

Tylko nadzieje ... i straty.

    Miało być intensywnie. No jest, tyle, że w innej dziedzinie. Zaczęło się obiecująco. Pozyskałem dwa modre, dwa solidne głogi. W końcu udało mi się przesadzić  głoga formowanego w gruncie. I... KONIEC "sukcesów", a wręcz dramaty. Tenże głóg padł, podobnie jak jeden z pozyskanych. Modrzew tez ostał się jeden. Absolutny brak czasu na bonsai. Coś tam dłubię z doskoku. Ale to nie tak miało być. Może w przyszłym sezonie?

niedziela, 8 marca 2015

2015 - nowy sezon, nowe nadzieje

    Aż trudno uwierzyć, ale tej jesienno-wiosennej zimy, trafiały się i takie anomalia.


Prawdziwa zima 
    Głóg po raz ostatni przezimował w gruncie. Jak tylko pogoda się ustali bezwzględnie trafi do donicy. Zresztą przesadzania będzie sporo. Niektóre z posiadanych już yamadori także trafią do nowych donic przejściowych. Dodatkowo, z rekultywowanej łąki, pozyskanych  zostanie  kilka dereni, tarnin i głogów. W tym jeden naprawdę bysior. Mam nadzieję, że wszystkie znakomicie przetrwają operację pozyskiwania. A obecny sezon już się dla mnie rozpoczął. Pod koniec lutego poszalałem w indoor fikusach, ofiarowując im nowe podłoża i donice. Tak więc, aby do wiosny. Pracy w nowym sezonie na pewno mi nie zabraknie. Oby tylko nie popaść w niedoczas.

sobota, 8 listopada 2014

Rozmaryn koniec historii?

Niestety, nie przeżył. Zamarł po przesadzeniu. Moja wina. Niewątpliwie przesadziłem z redukcją bryły korzeniowej. Zapowiadał się na kształtnego bunjinka. Mimo wszystko postanowiłem go zachować w tej martwej i bezlistnej formie.

I po sezonie 2014

    No może prawie po sezonie. Lada moment jakieś kosmetyczno - sanitarne cięcie w outdoor'ach
i czas na leże zimowe. Poniżej parę jesiennych fotek jałowców. Pomimo szarawych barw maja się znakomicie. Wbrew brakowi postów, trochę się zmieniły, a przede wszystkim dążą do formy docelowej. Bardzo mnie to cieszy.
"Modliszek" czyli J. pingii loderi


Ten sam
J. hibernica

O, cyprysik się zaplątał

Chińczyk Moyogi

czwartek, 29 maja 2014

Nowy sezon

  Nowy sezon 2014 rozpoczął się wcześnie i raczej szczęśliwie. W 100% przezimowały outdoory. Co najbardziej mnie cieszy j. tamaryszkowaty, kóry wydał złowieszczy dźwięk podczas gięcia jednego z konarów, ma się doskonale. Opóźnia sie przesiadka głoga do docelowej miski. Dodatkowo znów konar główny uległ redukcji  (moje pieski najukochańsze). Teraz odbudowa, a przesadzanie przyszłą wiosną - miska już jest. Z gruntu do roboczego pojemnika trafiła sosna rumelijska. Nowe nabytki to trzy ok. 15-letnie modrzewie pozyskane z mojej letniskowej dżiałki. Tam maksymalnie zacienione, miały małe szanse  na jakikolwiek rozwój. Nieco gorzej w indoor'ach. Po przesadzeniu nie dały rady mirt oraz rozmaryn :((((((
   Pogoda barowa, w związku z czym jakiekolwiek prace są utrudnione. Ba, nawet podlewać nie muszę. Za to obowiązków nie ubywa. Wręcz przeciwnie. Doba wydaje się być za krótka, wobec faktu nowych nabytków. FILON i KINGA to kuce, które powiększyły mój zwierzyniec. Ale to zupełnie inna historia.