Miało być intensywnie. No jest, tyle, że w innej dziedzinie. Zaczęło się obiecująco. Pozyskałem dwa modre, dwa solidne głogi. W końcu udało mi się przesadzić głoga formowanego w gruncie. I... KONIEC "sukcesów", a wręcz dramaty. Tenże głóg padł, podobnie jak jeden z pozyskanych. Modrzew tez ostał się jeden. Absolutny brak czasu na bonsai. Coś tam dłubię z doskoku. Ale to nie tak miało być. Może w przyszłym sezonie?